(10-06-2015 15:04)Voldir napisał(a): Umiejętność życiowa nie polega na gotowaniu obiadu, tylko na znalezieniu swojego miejsca na ziemi.
Moja droga.
Jeśli ma się żonę/narzeczoną/dziewczynę w ciąży, to jednak wypadało by posiadać taką umiejętność. To nie są Moje Niemcy, bo Moim krajem jest Polska i tak pozostanie póki, co, ale dość już tych patriotycznych pierdół. Jeśli wg. Ciebie to nie jest przydatna umiejętność w życiu czy chociażby chęć, by wyręczyć swoją partnerkę, to ja nie wiem jakimi wartościami w życiu, Ty się kierujesz. Nie mam więcej pytań 
W Polsce również są bary, knajpy, restauracje, ale różnica jest taka, że Polaków nie stać na to, żeby przesiadywać w nich codziennie. Tu jest różnica, a nie, że chodzi o nie traktowanie kobiety jako kury domowej. Pracowałem w Niemczech jako hydraulik przez 5 lat i za głupie zamontowanie kibelka, Niemiec płacił nawet do 300€. To, że mają wszystko gotowe, to jest takie dobre? To jest w ogóle nie praktyczny naród i do wszystkiego wołają fachowców. Spotkałem się z Niemcem, który potrafił zadzwonić do mnie o 17 godzinie, żebym mu przyjechał i wymienił słuchawkę od prysznica, bo starą niestety złamał.
To są twoje poglądy. Ja uważam, że o to są restauracje aby mąż zabrał żonę na obiad. Poza tym wspólne obiady już dawno się nie praktykuje, bo jada się podczas przerw w pracy.
Ciąża trwa 9 m-cy, a Polki rodzą średnio 1,4 dziecka prze całe życie, więc jest to tylko epizod w życiu a nie jakiś tam stały element.
Polaków nie stać? - Najtańsze łózko w naszych pensjonatach kosztuje 130 zł. Apartament powyżej 500 zł, a trudno sobie zarezerwować miejsce, bo już we wrześniu są zaklepane wszystkie miejsca na następny rok.
Załatwienie biletu lotniczego do Egiptu i innych kurortów graniczy z cudem, bo Polacy podróżują nie tylko za praca, ale by odpocząć. Na nowych osiedlach buduje się wille, a pod domami stoją luksusowe samochody, więc nie mów, że Polaków nie stać.
A co do ustawiania kibelków", to tak jak za korzystanie z muzyki powinni płacić tantiemy za każde spłukanie wody.
(10-06-2015 15:35)selfie napisał(a): Mówiłem o wyszukiwarce forumowej, nie interesuje mnie co znalazłaś na zagranicznych forach.
I było to adresowane do tego 
"tylko, że nie mam czasu na śledzenie wątków, których jest tu kilkanaście tysięcy, a które i tak niczego nie wyjaśniają."
Trudno w jeden dzień przeczytać kilkanaście wątków, dlatego potrzebna jest pomoc kogoś, kto się w tym orientuje. Z przykrością muszę stwierdzić, że Polacy są mało gościnni, a Rosjanie, Niemcy i Niderlandczycy na podobnych forach udzielali dokładnych objaśnień.
Póki co mam już dwie zaklepane prace online, a czy znajdę coś na polskich portalach to się okaże. - jak na razie zero propozycji współpracy.
(10-06-2015 14:55)szykiryki napisał(a): Czy tylko ja mam wrażenie, że to jakieś mazurskie alter-ego Pani ze śląska, która ostatnio też usilnie poszukiwała tutaj informacji i dostała 2-tygodniowego bana?
Gastarbeiter to chyba na śląsku się mówi? 
To byla Haneczka- przypomnialam sobie 
Nie rozumiem co ma Pani przeciwko ludziom z Mazur i ze Śląska i nie wiem do czego pani pije?
Co mają Mazury wspólnego ze Śląskiem poza wspólnymi polsko-niemieckimi korzeniami?
Podobnie zresztą jak Kaszubi. Takie to dzieje, że Kaszubi, Ślązacy i Mazurzy używają często naleciałości niemieckich, bo nasi przodkowie nie znali polskiego.
Gastarbeiter to niemiecki rzeczownik, używany na Kaszubach, Śląsku Mazurach, Warmii i czasami w okolicach Poznania, Wrocławia i Szczecina.
Jak mawiał pan Popiołek w serialu DOM - na ziemiach wyzyskanych.
Polska nie jest monolitem narodowościowym, kulturowym i językowym.