Serbki mistrzyniami Europy po niezwykle zaciętym meczu z Niemkami
Reprezentacja Serbii pokonała w Belgradzie Niemcy w finałowym meczu mistrzostw Europy siatkarek i zdobyła swój pierwszy w historii tytuł mistrzowski na Starym Kontynencie. Niemki, rewelacja turnieju, po zaciętej walce przegrały z Serbkami 2:3 (25:16, 20:25, 25:19, 20:25, 9:15), kończąc turniej na najlepszym miejscu w historii.
Siatkarki reprezentacji Niemiec od początku finałowego meczu z Serbią prezentowały dyspozycję, która doprowadziła je do sensacyjnego finału, pierwszego w historii kraju. Mocna zagrywka, świetna gra w obronie i rewelacyjna dyspozycja w ataku - to były znaki rozpoznawcze zespołu Giovanniego Guidettiego, również w finale z faworyzowaną Serbią, gospodarzem mistrzostw.
Niemki szybko opanowały tremę związaną z grą w finale, po ataku Angeliny Gruen prowadziły już 6:3. Rywalki były zaskoczone dyspozycją Niemiec, same zmagały się z wielką presją i nie prezentowały gry, dzięki której wygrały w ćwierćfinale i półfinale turnieju. Tymczasem drużyna Guidettiego punktowała, świetnie w ataku radziła sobie Margareta Kozuch, po jej potężnym zbiciu było 12:7 dla Niemiec.
Serbki były usztywnione, widać było, że taktyka rywalek i ich dyspozycja zupełnie odebrały im wolę walki. Tymczasem Kozuch, siatkarka Atomu Trefla Sopot w nowym sezonie, słała kolejne ciosy, prowadząc swój zespół do pewnej wygranej w inauguracyjnej partii (22:12). Jeszcze Serbia w końcówce seta zaatakowała, jeszcze grę starała się poprawić druga rozgrywająca Ana Antonijević (14:22), trafiła dwa razy Jovana Brakocević, ale to Niemki cieszyły się z wygranej w secie po kolejnym zbiciu Kozuch (25:16).
Drugi set Serbia rozegrała już jak drużyna, z którą nie radziły sobie ani Polki ani Turczynki w fazie pucharowej mistrzostw. Wreszcie mocna zagrywka i szczelny blok były po ich stronie, co od razu dało efekt punktowy (3:1, 9:6, 14:10). Niemki miały chwilę przestoju w grze, za którą zapłaciły koniecznością ścigania rozpędzonego rywala. Drużyna Guidettiego była jednak blisko wyrównania stanu seta, bo turniej życia rozgrywała Kathleen Weiss, kierująca bezbłędnie grą swego zespołu. Po świetnej kombinacji Weiss i Christiane Fuerst było już tylko 20:18 dla Serbii. Niemki znów łapały wiatr w żagle, ale w samej końcówce Brakocević i spółka grały skupione i nie dały sobie zrobić krzywdy.
Ponieważ kobieta zmienną jest, kolejny set znów wywrócił do góry nogami przewidywania na to, jak może wyglądać gra obu drużyn w finale mistrzostw Europy. Niemki szybko opanowały bieg zdarzeń na parkiecie, prowadziły po kolejnych błędach własnych Serbek 9:4 i wydawało się, że losy partii zostały już rozstrzygnięte. Nic z tych rzeczy.
Świetne ataki Jeleny Nikolić, czujna gra Nataszy Krsmanović w bloku i remis 11:11. Gra Niemek coraz bardziej falowała, od momentów złych do dobrych, których było więcej w końcówce seta. Po drugiej przerwie technicznej (16:15) drużyna Guidettiego odskoczyła na dwa "oczka" (17:15) i konsekwentnie broniła kolejne ataki Serbii, nie dając zredukować swojej przewagi. Wreszcie potwornie zmęczona Nikolić trafiła w ataku w aut (19:22) i Serbki znalazły się na deskach. Na domiar złego żółtą kartkę dostał od sędziny Zoran Terzić (19:24). Niemki wygrały seta 25:19 i znalazły się o seta od historycznego "złota".
Czwarty set zaczął się trzęsieniem ziemi dla gospodarzy. Szybko i łatwo Niemki wyszły na prowadzenie 6:0, wydawało się że zespół Zorana Terzicia jest już na deskach. Nie poddały się jednak Serbki, zmęczoną Jovanę Brakocević zmieniła młoda Sanja Malagurski, a gra miejscowych ruszyła wreszcie z miejsca.
Po serii błędów Niemek, autowych zbiciach Coriny Ssuschke-Voigt i Angeliny Gruen, było już tylko 11:10 dla Niemiec. Serbki znów trafiły na słabszy moment rywalek, same zaś złapały wysoką dyspozycję. Nie mogły sobie pozwolić na spokojną grę, bo takie chwile kończyły się prowadzeniem przeciwnika (17:14), musiały być cały czas skupione i trafiać.
Niemki zaliczyły szokujący dla siebie i swych fanów przestój prowadząc w końcówce 18:17. Wówczas świetnie zaatakowała na kontrze Malagurski, bohaterka końcówki seta, po jej próbie zaś koleżanki z zespołu nie chciały być gorsze i zdobyły wspólnie pięć kolejnych punktów. Udział miały w tym również Niemki, bo myliły się na potęgę. Serbki prowadząc 23:19 nie oddały seta, doprowadzając do tie-breka i przedłużając walkę o złoty medal do ponad dwóch godzin.
Tie-break pokazał, że oba zespoły mimo zmęczenia i wielkiej stawki każdego zagrania, będą walczyć do końca. Zrazu lepiej gra układała się Serbii. Po ataku Malagurski i autowej próbie Maren Brinker z drugiej strony było 4:2 dla zespołu miejscowych. Za chwilę w kontrataku nie pomyliła się Briżitka Molnar obijając blok, poprawiła Malagurski i wynik brzmiał 8:5 dla Serbii.
Trener Niemek prosił o czas, namawiał do lepszej gry Kathleen Weiss, która coraz częściej się myliła. Nie mógł pobudzić za nic potwornie zmęczonej Kozuch, która od początku seta nie istniała w grze. Niemki wyglądały na zmęczone i rozbite trudami widowiska, Serbki "nakręcały" się z każdą udaną akcją i prowadziły grę (9:6).
Kolejne akcje to błędy Brinker i Kozuch w ataku i skuteczne kontry w wykonaniu Molnar (11:6). Hala "Pionir" w Belgradzie szalała już niemal z radości, gdy Malagurski i Molnar trafiały kolejne piłki (13:7). Wreszcie zagrywając piłkę meczową potknęła się... Niemka Anna Matthes, która dała gospodyniom ostatni potrzebny do tytułu punkt.
Żeńska reprezentacja Serbii zdobyła po raz pierwszy w historii mistrzostwo Europy. W obecnym sezonie najważniejszy turniej w Europie wygrywali i siatkarze i siatkarki z bałkańskiego kraju, stając się potęgą kontynentalną i przechodząc do historii dyscypliny.
Niemcy - Serbia 2:3 (25:16, 20:25, 25:19, 20:25, 9:15)
Źródło:www.sport.onet.pl