RE: Konkurs FC & ZC
Oddali prąd! No to proszę, wszystko pisane kilka dni na spokojnie.
Cz.1 / Początek
Teraz wniósł swą małą paczuszkę,
chłopakowi pokazał ze złota puszkę
- mam dla Ciebie misję - orzekł
i podał niziołkowi, następnie odszedł.
Co to może być, zastanawiał się zarośnięty karzeł,
przecież nie mógł tak szybko odejść, ten ukochany starzec.
Od dziecka bawił się z nim znakomicie
zamiast ojca i matki, wychował go wiejski myśliciel.
Po rozpakowaniu w owej paczce znalazł
coś, co sprawi, że bieda odejdzie z tego świata.
Przejrzał mapę, zawinął przedmiot w szmatkę,
zaczął pakowanie, przygotował wyprawkę.
Jednak by odnaleźć złota żyłę,
trzeba przemierzyć niejedne bagno i dolinę.
Więc spakował swe rzeczy bo w jego rękach los tej wioski,
aby zażegnać w niej głód i sprowadzić dostatki.
Wyszedł, zaczerpnął powietrza,
wszędzie się niósł odór zgniłego mięsa.
Wody brakowało, wybrani nosili ją z gór,
która wystarczała na jeden dzień i pół.
- A ty dokąd! - woła wioski dowódca
- Wyruszam w podróż, by wybawić wasze życia!
Posmyrał się po głowie, stary zgrzybiały karzeł
- ruszaj, nie zatrzymuje twojego tyłka!
Więc ruszył pełny entuzjazmu i radości,
w tej zatęchłej wiosce, idzie odnaleźć nutę wdzięczności.
Znalazł oślicę, która posłuży mu jako transport,
przypiął do niej plecak, w który to magiczne pudełko spoczywało.
Cz.2 W / oddali
Gdy wioska za nim już znikła cała,
zatrzymał się moment, by zjeść rogala.
Rozpalił ognisko, "zacumował" osła,
dał mu trochę siana i przysiadł obok ognia.
Iskry tryskały na boki, wciągnął mapę z kieszeni
przejrzał swoją trasę i niezwykle się zasępił.
Jak tu przejść taki kawał drogi przez góry, bagna i barłogi.
Może zatrudnię jakiegoś woja, co dzielnie zadaniu podoła ?
Niedaleko jest miasteczko małe, wyruszę z rana
znajdę odważnego, co poprowadzi mnie przez to piekło.
Cz. 3 / Droga do Miasta
Gdy rano słońce wstało, coś wstało razem z nim,
lecz to nie o tym opowieść, tak tylko wtrąciłem dla rozluźnienia min.
Lekko zmrużone oczy, wypatrywały dobytku
zebrał wszystko do kupy i ruszył trącając oślicę po tyłku.
- słuchaj mnie Nisza, idziemy na zachód.
- odpoczniesz se wtedy, wcześniej nie ma wolnego czasu!
I ruszyli żwawo, spod kopyt strzelały kamienie,
ostry zakręt w lewo, spod osła leciały płomienie.
Po co tam nitro, komu potrzebne ?
Jak nakarmisz go fasolą i kapustą, dostanie zwierze przyśpieszenie,
dwupierdziań kapustny, najlepszy gaz swoją drogą.
Minął tabliczkę, "FireCity 10 Kilosów Kolego",
pac pac pac oślicę - pędź ty moja królowo!
Za nimi zostawał tylko siwy dym
miasto coraz bliżej, widać już zarys budowli.
Nie jest to miasto ładne, jak taki Rzym
Ale osławione, przez bary i gry.
Ukazała się miasta brama
podchodzi niziołek do wysokiego pana:
- Panie wpuść pan mnie do miasta, mam do załatwienia sprawę
- prostą jak pieczenie ciasta.
Strażnik spogląda na niego:
- cholera jedna, z brodą dziecko!
Lepiej wpuścić tego smukłego obywatela,
by nie zgłosili go do komisji, od spraw dyskryminacji.
- Wchodź młody człeku, witamy w Fire City!
- Dziękuję jaśnie panie, życz swej żonie zdrowie i branie!-
A to menda złośliwa mała, niech idzie już precz,
bo go nieźle zdołował z samego rana.
Cz. 4 / W mieście
Miasto było niezbyt zachwycające,
z drewna, gdzieniegdzie murowany płotek.
Jednak nie zwiedzanie było celem
poszukamy odważnego, pod miejskim burd... barem pełnym modelek.
Wszedł do środka, okropny widok,
wszędzie brudno, brzydko i głośno.
Rozejrzał się wokoło, zauważył pewnego pana
co siedział w kącie, palił fajkę i gniótł dolara.
- Przepraszam jaśnie pana, chciałbym pana zrekrutować
- na wyprawę po złoto, dolary i władzę.- rzekł karzełek.
- 5000 tysięcy z góry, 40% z zysków, a wejdę w twe szeregi.
- nikt tyle nie weźmie, uwierz mi, nawet beznodzy kalecy.
Zastanawiał się chwilę, po czym odrzekł.
- Proszę, oto wszystko co mam, trzy i pół tysiąca
- za te półtora, 50% dam! - powiedział pewnym głosem.
- w porządku, ale dasz mi mapę, ja prowadzę. Pozwól, że się przedstawię:
- Jestem Diqtion, rycerz spod znaku ognia.
- Miło mi Cię poznać, jestem Arbuz spod wiejskiego godła.
Wyszli z baru, Rycerz przyprowadził konia
na sam widok oślicy, rumak się ze śmiechu polał.
Załadowali sprzęt, przygotowali zwierzęta
ruszyli w podróż, razem po złoto i zioła.
Przepraszam, po chwałę nie po zioła.
Cz. 5 / Do Celu.
Gdy przeszli przez góry, minęli magiczny staw,
który zamiast ryb, miał w sobie z tysiąc gwiazd.
Jednak złudna to iluzja, gdy tylko jakiejś dotkniesz -
wpadniesz tam na zawsze i natychmiast umrzesz, a nie zmokniesz.
Za sobą zostawili też YouTube'owe drzewo
z którego zerwali kilka soczystych nisz dla zwierząt.
Tak przebiegała większa część drogi, kilka przerw zrobić mogli,
lecz najbardziej liczył się czas.
Gdy wyłonili się zza krzewów filtrów google,
znaleźli się w pułapce obcych stworzeń.
Diqtion rzucił miecz niziołkowi:
- Chwyć ten miecz i niszcz te stworzenia!
- uważaj na ich kły, zarażają aurą zapomnienia.
- Wnet zapomnisz swoje hasła, bo twa mózgownica zrobi się ciasna!
Tak więc zrobił, chwycił kozik.
Wymachiwał nim na prawo i lewo, bujał się jak dziecięcy chodzik.
Diqtion swym mieczem, ciął głowy i zniszczył stworzenia,
nasz mały niziołek, odcinał stopy od niechcenia.
Kiedy wróg już padł jak długi
wszystkim kreaturom życiowe iskry zgasły
ich oczom ukazała się góra
cel na horyzoncie, nasza dwójka czuła się dumna.
Więc postanowili odjechać kawałek, założyć mały obóz,
bo robi się ciemno, przespać się do rana i zjeść chociażby banana.
Cz.6 / Finał.
Wstali bardzo wcześnie, wizja bogactwa w ich głowach rośnie
za niedługo spełnią swoje marzenia, niziołek pomoże swojej rodzinie.
Więc zapięli pasy, bo konna policja może być teraz po drodze
skoro taki rejon srogi, szkoda dostać punkty na konie.
Góra była już przed nimi, a w niej wejście z tabliczką nad nim
FireCash, studnia złota, tutaj każde marzenie, ma atut dodatni.
W środku było jasno, wszędzie blask dawały dziwne lampy,
na środku pomieszczenia, stał pojemnik ze światełkami.
Podeszli oboje, sprawdzili co to za ustrojstwo,
pojawił się czarodziej, z ognistą brodą.
- A więc dotarliście tutaj, śmiałkowie jako pierwsi!
- dajcie pendriv'e, a wszystko wam się rozjaśni.
Niziołek się zastanawiał o co chodzi,
wyciągnął ze szmatki urządzenie dziwne.
Czarodziej wsadził to do pojemnika, zaraz ich los się odmieni.
Zabłysła czarna kopuła przed nimi, wielki to był ekran
- 60 cali - powiedział z łezką w oku czarodziej:
- kupiony za gotówkę, u lokalnego dilera -
Czekali w ciszy, na to co się stanie,
ukazał im się zwój, pełen rad i wykresów jak z marzeń.
Więc nauczyli się korzystać z komputera -
czytali poradniki, z FireCashem rozpoczęli od zera.
Minął tydzień, góra była zamieniona w zamek
przed nim stało lotnisko, mieli nawet prywatną plażę!
Wszyscy z wioski niziołka, przeprowadzili się tutaj
lotami czarterowymi, dostali się i inni.
Cz. 7 / Sprostowanie
A więc wszyscy teraz wiecie, jak to się zaczęło,
gdy wszystko na podstawie FireCasha i PPA się rozwinęło.
Każdy może mieć, swój kąt zarobkowy,
nie znając się na niczym, zbudować serwis z plikami gotowy.
Tutaj nie ma granic, każdy wyznacza swoje,
jak masz łeb na karku - jak nasz niziołek -
możesz zarabiać i żyć, jak godny człowiek.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 31-03-2013 22:32 przez panarbuz.)
|