Sprawdź:
W pewnym blogu w Unqualified Reservations w zeszłym tygodniu autor opisuje fikcyjny scenariusz uśmiercenia bitcoina ponieważ ponieważ departament sprawiedliwości wydał rozporządzenie uznające wszystkich operatorów kantorów za oskarżonych i cena BTC/USD spada do zera i tam już pozostaje.
O ile hipotetyczny rozwój wypadków zadania ciosu bitcoinowi przez Amerykę wydaje się bardziej prawdopodobny raczej w przypadku pojawienia się błędów w algorytmie o tyle naświetla on kilka interesujących scenariuszy zarówno dla regulatorów jak i zwolenników wolnego rynku. Pomijając wpływ na cenę czy zakazanie bitcoina wliczając w to bezpośredni zakaz dla podmiotów przestrzegających prawa, czy spowodowałoby to skurczenie dostępu do tak zwanego rynku działającego w oparciu o bitcoin? Czy oficjalnie ‘nielegalny’ bitcoin stałby się bezużyteczny?
Uważam, ze zakazanie bitcoina byłoby tak samo efektywne jak prohibicja alkoholu w latach dwudziestych. Polityka prohibicji stosowana przez państwo nie jest w stanie nawet wyeliminować narkotyków z więzień. Zapotrzebowanie na coś, w tym przypadku anonimową walutę cyfrową z regulowanym przez użytkownika poziomem prywatności, samo z siebie nie wyparuje na skutek zakazu prawnego. Możnaby nawet twierdzić, że to by go umocniło ponieważ oficjalne uznanie BTC za ‘wyjętą spod prawa’ walutę a raczej ‘tak efektywną, ze musiała być zakazana’ nadaje pieniądzowi kryptograficznemu atrybutów istoty żywej.
O ironio taki zakaz mógłby spowodowac dla bitcoina coś co się nazywa Efektem Streisand i w konsekwencji wzmozony wzrost świadomości jego istnienia dla nowych grup populacji i klas społecznych. W odróznieniu od alkoholu bitcoin sam w sobie nie będzie postrzegany jako dobro konsumpcyjne ale z pewnością ułatwia on nabywanie pewnych określonych dóbr.
Pozbawieni dostepu do usług bankowych ludzie Systemu D odkryją uzyteczność bitcoin pozbawionego nadmiernych opłat bankowych związanych z obrotem gotówką. Szukający dostępu do narkotyków bez ryzyka przemocy czy konieczności recept zrozumieją nieprzenikalność miejsc takich jak revolucyjny Silk Road. Tłumy przeciwników systemu bankowego ruszą by dostac w swe ręce po kilka bitcoinów jako symboliczny gest osłabiając banki trzymające w swym uścisku przelewy. Profesjonalni bywalcy kasyn nagle zrozumieją jak granie przy użyciu bitcoins omija żałosne prawa i zakazy religijne dla hazardu. Zarządzający ochroną aktywów bedą zafascynowani ezoteryką takich rzeczy jak deterministyczny brainwallet czy sieć Tor. To doprowadzi dojscie do głosu oszołomów postulujących integrację bitcoin z przejrzystym systemem bankowym (bo jest ona wymagana!) bądź, co gorsza, domaganie się wstępnych weryfikacji bo uważają, że tak jest bezpieczniej. Co to się stanie z ich usłanym różami światem kiedy kantory bitcoin nie będa mogły dalej funkcjonować bez strachu przed reakcją wszechmocnego państwa. Ostatecznie liczyli oni cierpliwie na tory i połączenia z istniejącymi istytucjami finansowymi aby Bitcoin uzyskał jakiś status prawny.
Teraz wraz z pączkującymi mozliwościami skrytej i bezpośredniej wymiany oraz wielu kantorów działających poza USA Bitcoin z naszej wymyślonej opowieści jest daleki od odejścia w zapomnienie. Odwrotnie zaś to ambitne plany biznesowe wąskiego grona biznesu odchodza w zapomnienie ponieważ zamknięty układ gospodarki opartej na bitcoin dla której zbędne są instytucje w realnym świecie wzrasta i przyspiesza.
Nikt nie wprowadza bitcoina do podziemia. Wolny bitcoin został zaprojektowany by istniec w podziemiu dla własnego przetrwania inaczej nie potrzebaowałby takiego nieefektywnego łańcucha bloków. Niski koszt i nieodwracalnośc płatności za transakcje, które robia takie wrażenie na rynkach sa jedynie produktami ubocznymi zbuntowanego systemu, który nie musi polegac na zaufaniu trzeciej strony. Joel Bowman pisząc w The Daily Reckoning słusznie zauważa, że przyszłość bitcoina nie zależy od jego uznania przez państwo a jedynie od niskich prowizji za transakcje:
Ostatecznie bitcoin jest postawiony przeciwko monecie państwa, stojac po stronie wolnego rynku. Jego zalożeniem jest to, że wolny handel ostatecznie przezwycięży neandertalskie siły i przymus. Stawką jest to, że dyskusja tocząca sie w półmrokach czarnego rynku jest znacznie bardziej intrygująca, bardziej złożona, bardziej uszczegółowiona i o wiele bardziej interesująca od kłapania dla zombie konsumujących mainstreamową telewizję przez godzinę lub dłużej za każdym razem w okresie wieczornego karmienia.
Mogę tu dodać, że stawką jest prywatność dochodów i zakupów stając się normą stojąca ponad ‘zgłaszane dochody’ oraz wszechobecne śledzenie transakcji. Stawką jest to, że elastyczność w zakresie własnej kariery i niezależne usługi zdystansują wzrosty osiągane przez populację niewolniczego korporacjonizmu. Stawką jest wybór stopnia prywatnosci finansowej w zalezności od decyzji jednostki nie zas to, na co niechętnie zezwala państwo.
Prohibicja bitcoina stoi w sprzeczności wobec tego, co uznają teoretycy racjonalnej gry. Ale czy nasi naczelni regulatorzy sa wystarczająco bystrzy by rekomendować politykę ‘ręce precz od bitcoina”? Jesli państwo nie może w sposób wiarygodny zakazać bitcoina dlaczego mieliby chcieć dawać mu dodatkowe siły dla wzrostu i rozprzestrzeniania się? Bitcoin podważa niezależność finansową państwa i ma to powazne skutki w zakresie władzy nad pieniądzem oraz niby pokojowej władzy fiskalnej. Łebski i cwany regulator wolałby uniknąć confrontacji z prognozami o których mówi Old Bitcoin Radical.
Najlepszą odpowiedzią państwa jest ignorowanie lub, w razie jeśli to zawiedzie, intensywna manipulacja rynkiem tak długo jak to możliwe podobnie jak sie to robi ze złotem. Przedłuzanie mitu drukowanego pieniądza dla państwa sie kończy – ich mit drukowanego mitu a nie kryptograficznego mitu populacji używającej Bitcoin. Wiedziano od zawsze, że wiara w pieniądze jest masowym złudzeniem jednakże nigdy nie brano pod uwagę utraty sprawowania kontroli nad tym złudzeniem.
W miedzyczasie przyglądajmy się widowisku i wyluzujmy bo jak na razie wydobycie, posiadanie, przesyłanie i otrzymywanie bitcoinów nie jest
sptrzeczne z prawem w żadnym kraju na świecie.
Jon Matonis
http://www.forbes.com/sites/jonmatonis/ … miserably/