Oj ludzie, ja widzę że nie do końca kumacie ideę bitcoina i innych kryptowalut. Ja wam coś powiem: to jest wynalazek czysto
libertariański. Co prawda nie ma na to jakiś konkretnych dowodów, bo tak na dobrą sprawę nie wiadomo kto tak na prawdę stworzył Bitcoina, ale sam fakt że to jakiś anonimowy gość (lub raczej chyba grupa ludzi) o pseudonimie Satoshi Nakamoto świadczy że to coś w rodzaju inicjatywy oddolnej, niezależnej od państwa i instytucji finansowych. Jak wejdziecie na jakiekolwiek forum libertarian, minarchistów i anarchokapitalistów (kto nie wie co to jest polecam luknąć na wiki itp.) to zobaczycie jak taki Bitcoin jest tam ceniony. Ta waluta to właśnie takie spełnienie libertariańskiego snu w dziedzinie monetarnej.
Dlaczego libertarianie tak kochają bitcoina? Nie tylko dlatego że zapewnia większą anonimowość w transakcjach ale także że jest walutą całkowicie niezależną od państw i instrumentów nadzoru, polityki monetarnej itd., działa całkowicie na wolnym rynku.
Libertarianie (podobnie jak zresztą zwolennicy liberalizmu klasycznego) nawiązując do poglądów tzw. austriackiej szkoły ekonomii są zwolennikami odejścia od tradycyjnej polityki monetarnej kontrolowanej przez państwa i ich instrumenty (takie jak stopy procentowe, instytucje typu Rada Polityki Pieniężnej, Komisja Nadzoru Finansowego, Bank Centralny itd.) a emisja pieniądza powinna być domeną prywatnych banków. Sam pieniądz powinien być oparty na standardzie złota (lub innego kruszca typu srebro itp. ale złoto sprawdza się najlepiej), podobnie jak wyglądało to w XIX wieku, gdzie kraje kapitalistyczne przeżywały duży rozwój gospodarczy, zachowując przy tym bardzo dobry bilans płatniczy. Z kolei właśnie odejście od systemu waluty złotej (jako MSW) i wprowadzenie interwencji w podaż pieniądza przez państwo tylko przyczyniło się do kryzysów gospodarczych (jak wielki kryzys lat 30-tych XX wieku i podobny kryzys światowy w 2008). Do tego wg libertarian deflacja (która jest często związana z parytetem złota) nie koniecznie jest takim negatywnym zjawiskiem, gdyż w XIX wieku gdzie często występowała kraje i tak notowały wysoki wzrost gospodarczy, a ciągle istnienie deflacji na niektóre produkty jak sprzęt elektroniczny nie powoduje spadku popytu na te towary, więc wbrew pozorom nie wyhamowuje konsumpcji. Z kolei inflacja nawet zachowywana na niskim poziomie jest jednocześnie ukrytym podatkiem a do tego sprzyja zadłużeniu, (karze za oszczędzanie, nagradza za zadłużania, ze względu na spadek wartości pieniądza) i dodrukowaniu pieniędzy, co za tym idzie kryzysom gospodarczym. Nie będę się specjalnie rozpisywał na ten temat bo nie o tym temat, ale tak to w skrócie wygląda.
Ale jak to się ma do kryptowalut? Już tłumaczę:
Bitcoin to taka właśnie waluta wolna od instrumentów polityki monetarnej, instytucji nadzorujących, wolna od stóp procentowych, działa tylko i wyłącznie na wolnym rynku i jest poddana jego regułom (popyt, podaż itd.). W dodatku dzięki rosnącej trudności (czyli ograniczaniem jej podaży) ciągle rośnie jej wartość, w przeciwieństwie do innych walut które tracą na wartości przez ciągle występującą inflację. Bitcoin jest więc trochę jak to złoto, trzeba ją wydobywać, co nie jest takie proste (przez wspomnianą trudność) przez co ma swoją wartość, która w dodatku rośnie. Moc obliczeniowa ma tylko znaczenie przez istnienie trudności wydobycia (im większa trudność, tym komputer musi zużyć więcej energii, bardziej się "zmachać").
Pytacie: co oni z tego mają?
A ja pytam: Kto? Jacy oni? To tak jak pytać, co ma bank z wydrukowania pieniędzy, a oni zarabiają na czymś innym (kredyty, inwestowanie wpłaconych przez ludzi pieniędzy itd.) Bitcoin po prostu został wprowadzony jako "wolna waluta" i tyle. Jak nakopiesz sobie tej waluty to ją po prostu masz, sama w sobie nie jest nic warta dopóki jej nie wymienisz, a zrobić to możesz na giełdzie lub w kantorze, które to po prostu zarabiają na prowizjach. To że wiele serwisów przyjmuje zapłatę w bitcoinach a inne w niej płacą wynika tylko i wyłącznie z faktu istnienia kantorów i giełd (gdzie można łatwo zamienić bitcoin na "normalne pieniądze"), wszystko reguluje wolny rynek. Na dzień dzisiejszy wymienialność bitcoina ma się bardzo dobrze co powoduje rozwój tej formy płatności. Niedługo bitcoin przestanie być tym czymś co trzeba najpierw wymienić na normalną walutę, a coraz bardziej zacznie przyjmować rolę normalnego środka płatniczego.
W taki oto sposób libertarianie (lub im podobni, bo w sumie h...j wie, ale całe przedsięwzięcie idealnie wpasowuje się w duch libertariański a przynajmniej mocno liberalny) oddolnie walczą z monopolem pieniądza państwowego. Pytania tylko czy władza kiedyś się nie dobierze do ktyptowalut? Ale biorąc pod uwagę konsekwencje gospodarcze, mogą się bać takich posunięć, więc idea kryptowalut ma duży sens i łatwo nie umrze
Sorki że tak się rozpisałem, ale to dość skomplikowane