Witaj gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj aby móc korzystać ze wszystkich funkcjonalności jakie oferuje to forum! Rozpocznij zarabianie przez internet, poznaj korzysci pracy w domu! Rejestracja i korzystanie z forum jest całkowicie darmowe!
Witaj! Nie bez powodu trafiłeś na największe w Polsce Forum o Zarabianiu przez internet! Tutaj gromadzimy pasjonatów zdobywania pieniędzy online i dajemy możliwość poznania tajników pracy w domu. Coraz więcej osób poszukuje sposobów na zarabianie w sieci, co sprawia, że praca w domu przez internet staje się atrakcyjnym źródłem dochodu. W dzisiejszych czasach, zarabianie online to nie tylko alternatywa, ale często również znakomita opcja do tradycyjnej pracy na etacie.
Czy zastanawiasz się, jak łatwo zarobić pieniądze? Jeśli tak, to właściwe miejsce! Internet jest pełen możliwości, a my jesteśmy tutaj, aby Ci pomóc, dzieląc się wiedzą i doświadczeniami.
Rejestracja na naszym forum jest całkowicie darmowa i niesie ze sobą wiele korzyści:
Zakładaj nowe wątki i bierz udział w dyskusjach,
Odblokuj dostęp do czatu (Shoutbox),
Ogranicz liczbę wyświetlanych reklam,
Zdobywaj odznaczenia i reputację,
Zyskaj dostęp do ukrytych działów, tematów i linków,
Przeglądaj galerię zdjęć i filmów z wygranymi nagrodami,
Dostosuj swój prywatny profil,
Weź udział w konkursach organizowanych na forum,
Skorzystaj z doświadczenia społeczności zarabiającej online od lat,
Porównaj stopy procentowe na kontach oszczędnościowych,
Wykorzystaj merytoryczną wiedzę naszych użytkowników, by zarabianie w domu stało się łatwiejsze niż kiedykolwiek,
Dowiedz się, gdzie zdobyć darmowe upominki, gadżety i próbki.
Pamiętaj to nic nie kosztuje, zarabiam.com to darmowe forum internetowe w którym zasięgniesz informacji "jak zarabiać przez internet".
I co najważniejsze, wszystko to jest zupełnie za darmo! Zarabiam.com to internetowe forum, które udzieli Ci odpowiedzi na pytanie "jak zarabiać przez internet". Teraz praca w domu staje się możliwa! Zarejestruj się już teraz, a dowiesz się wszystkiego o zarabianiu przez internet!
Dodam kolejną porcję już przed ostatnią prawdopodobnie mych miłosnych rozterek..
Cytat:Przyznam się, że dzisiaj postanowiłem do niej napisać. Zaproponowałem spotkanie dzisiaj popołudniu/wieczorem by się przespacerować i lepiej poznać co prawda odmówiła ale ze względu na to, że niebawem zbliża się sprawa o alimenty i nie chce w tym czasie spotykać się z żadnym facetem bo jej dziecko wygaduje wszystko wrednej teściowej, która nakłania swojego syna by nie dawał jej ani grosza na dziecko. Prosiła bym ją zrozumiał ale też napisała, że nie ukrywa ale bardzo się cieszy, że zaproponowałem spotkanie i jest za tylko w przyszłym tygodniu jak córka pojedzie do dziadków. Nie ukrywam ja też się w sumie ucieszyłem, że nie powiedziała po prostu NIE tylko przełożyła na następny tydzień, mam nadzieję, że będzie fajnie.
Tak więc chyba niepotrzebnie panikowałem i przyznam, że nieco się uspokoiłem ale raczej nie będę liczył na to, że wpadnie w me ramiona. Mogłem z propozycją spotkania wyjść już wcześniej.. Po spotkaniu jeśli do niego dojdzie zaproponuję następne i raczej będę się starał określać kiedy możemy się spotkać lub popisać niż samemu czekać przez cały dzień albo rozciągać rozmowy by trwały po całych dniach i nocach, trochę męskości trzeba tu włożyć a nie podawać się na tacy. Nic do stracenia w zasadzie nie mam.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 19-05-2016 13:20 przez Max998.)
(09-06-2013 14:23)Max998 napisał(a): nie imprezuję w głupawych klubach. Uważam siebie za normalnego aczkolwiek większość rówieśników i nie tylko uważa mnie z tych powodów za dziwaka.. Hmm.
Też nie chodzę po klubach. W sumie praktycznie nie imprezuję. Nie lubię tych ,rozmów' w gronie kilku/kilkunastu osób gdzie każdy się przekrzykuje a rozmawia się przeważnie o pierdołach. Pewnie jestem nudziarzem ale cholera...dobrze mi z tym Lepiej być sobą niż zgrywać ciul wie kogo
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 20-05-2016 10:13 przez Olszi.)
Cytat:Wróciliśmy do punktu wyjścia czyli ponownie do niczego..
Było już całkiem fajnie, porozmawialiśmy przez telefon kilka razy (najkrótsza rozmowa trwała 1:30h), było też sporo poważnych tematów co więcej było też kilka sms od niej rozpoczynających rozmowę, dowiedziałem się też, że ''bardzo mnie lubi'' - było mi miło. Nawet tłumaczyła się, że nie pisze/nie odpisuje ze względu na problemy i bardzo mało czasu. Co prawda miałem wtedy cały czas w głowie to, że jednak dla tamtego na kawkę czas znalazła.. Ale mając dobre serce skupiłem się na pomocy w jej problemach a nie na jakimś cweliku poznanym gdzieś w internecie.
W tym tygodniu mieliśmy iść na spacer - w środę się nie udało bo odwoziła dziecko kawałek drogi stąd (nawet dzwoniła pytając o drogę bo to okolice i mojej działki) - myślę OK, w czwartek się nie udało bo wywaliło prąd w całym domu i była kupa roboty - myślę OK jednak napisałem by napisała mi sms w piątek jeśli będzie mieć czas na spotkanie się w końcu i do tej pory mamy ciszę a przypominam, że jest niedziela. Gdyby miała na uwadze moją osobę to by napisała chociaż sms na przeprosiny bądź z informacją, że nie da rady. Chociaż mam wrażenie, że tego SMS nie zrozumiała i wydawało jej się, że to ja mam napisać w piątek kolejną propozycję spotkania. Co nie zmienia faktu, że sama też mogłaby napisać jak wcześniej. Ale kij z tym.. Dzisiaj z tego co wiem miała jechać po córkę ok. 100 km. w jedną stronę więc też na nic nie liczę z resztą co chwilę pada deszcz i jest burzowo. Tak czy inaczej i ja milczę od czwartku, ile można tolerować kompletny brak zainteresowania i wpychać się z wiadomościami/sms/telefonami? Stało się to irytujące i powiedziałem sobie jeśli jej zależy/będzie pamiętać to napisze sama nawet za tydzień. Jak nie będzie żadnego kontaktu to to pierdzielę za przeproszeniem. Cieszyłem się jak głupi i czekałem na ten tydzień a tu kompletna porażka. Ale już nawet tak nie boli jak wcześniej tylko jestem wkurzony. Mówi się trudno i żyje się dalej pora zająć się czymś innym niż kobiety, może znowu jakaś trasa.. Któż to wie.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 29-05-2016 18:11 przez Max998.)
Odejdźmy na chwilę od tematu moich miłosnych niepowodzeń.
Znowu się pewnie bezsensownie rozpisze na moim blogu.. haha.
Cytat:Kiedy mam dużo wolnego czasu, nudzi mi się itp. to zaczynam mieć głupie pomysły, tak też jest tym razem.
Znowu myślę nad karierą kierowcy jakiegoś busa do 3,5t na trasach po PL lub EU w trybie kółek do max. 5 dni czyli ze zjazdami na weekendy lub częściej do domu. Dodałem swoje ogłoszenia na w kilku serwisach i czekam już chyba 4 dzień na jakiś telefon - póki co cisza. Pewnie dlatego, że w ogłoszeniu dałem kilka swoich wymagań dotyczących min. samochodu. Otóż napisałem, że interesuje mnie praca tylko i wyłącznie na samochodzie z tzw. kabiną sypialną za fotelami (jak na zdjęciach). Bardzo chciałbym się takim pojazdem przejechać i trochę w nim ''pożyć'' ze względu na złe wspomnienia i po prostu dość tego gniecenia się w trumnie tzn. kurniku.. Zdecydowałem się też na trasy po europie (bez przepraw promowych) właśnie ze względu na to, że tam 99% samochodów to nówki sztuki z salonu więc zaszalałem z tą kabiną, kto wie może się uda. Taki rodzaj busa to niebo dla kierowcy. Człowiek może się normalnie wyprostować śpiąc lub nawet czegoś szukając w kabinie bez wyginania się i wpełzania do dziury by dostać się do kurnika. Ogromnie podobają mi się takie samochody, chciałbym kiedyś kupić sobie takiego i polatać dla jakiejś spedycji ale nieco przerażają mnie te formalności, dokumenty, płatności itp. w ''lizingach'' więc najpierw trzeba by pojeździć dla kogoś by zarobić na tego swojego busa. W takich wariantach jak ja chciałbym czyli z kabiną sypialną za fotelami widziałem kilka używanych Masterek (2012+), ich ceny zaczynały się już od 60 tysięcy także nie tak tragicznie. Nowe sprzęty tego typu to już koszt od 80 do nawet 110 tysięcy złotych. Wiem, że kiedy dojdzie do tego, że otrzymam jakąś ofertę i znowu nadejdzie czas wyjazdu to pewnie będę panikował no ale w takim aucie to zawsze więcej miejsca na płakanie.. Ale mimo wszystko trzymajcie kciuki, może się coś uda.
Zdjęcia:
Można dodawać swoje odczucia, doświadczenia, uwagi.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 05-06-2016 23:12 przez Max998.)
W związku z ostatnimi wydarzeniami na terenie Unii Europejskiej..
Cytat:Terrorysta, muzułmanin, zamach, islam.. Te słowa zaczynają i w mediach i serwisach społecznościowych był słowem tabu, czymś co powinno się cenzurować a ludzi, które te słowa śmieją wypowiadać od razu powinno się wsadzać do więzienia no bo przecież jak tak można? Jak można nazywać zagubionego Mohameda terrorystą, islamistą, zamachowcem lub muzułmaninem skoro od 1,5 roku mieszka w danym europejskim kraju, jest notowany przez policję i wszyscy dookoła wiedzą, że był już łapany na oznakach oddawania się ISIS co w ogóle nie świadczyło o tym, że coś może kiedyś zaplanować i, że jest bardziej rodowitym obywatelem danego kraju niż osoba mieszkająca tam od 50 lat dlatego też w skutek osamotnienia, strachu, zagubienia, złego dnia postanawia jak każdy cywilizowany człowiek do tego rdzenny europejczyk zabrać ciężarówkę i jeszcze za przyzwoleniem policji wjechać w strefę zamkniętą bez sprawdzenia dokumentów towarów itp. by potem zabić 84 osoby. W mediach (najczęściej TVN24) eksperci wypowiadają takie zdania, że włos jeży się na ręce przykłady - ''ludzie sami są sobie winni, że byli tam w tym czasie'', ''możemy obwiniać tylko turystów, że tak lgną na pokazy sztucznych ogni'', ''terroryzm to nic w porównaniu do nietolerancyjnych polaków'' często takie tezy pojawiają się też na facebookowych profilach znanych osób. Ale cały czas powtarzam na wszystkich stronach informacyjnych, że póki co to ci nietolerancyjni Polacy, Czesi, Słowacy, Węgrzy mogą bez strachu iść do kina, teatru, centrum handlowego bez obawy, że ja i 50 innych ludzi już z niego nie wyjdziemy nie tak jak ma to miejsce u naszych otwartych sąsiadów z Niemiec, Francji, Belgi itp. gdzie ataki terrorystyczne i śmierć wielu osób zaczynają być na porządku dziennym. Jestem ciekaw kiedy ta tolerancyjna Europa się obudzi ze swojego amoku i zobaczy co tak na prawdę się dzieje. Aczkolwiek wszyscy możemy się raczej domyślać i stanie się to wtedy kiedy zostanie zagrożone zdrowie lub życie danego prezydenta lub jakiegoś parlamentarzysty chociaż jak widzę ich idiotyczne wypowiedzi i wtedy znajdą się tezy, że to wina polityków bo byli za mało otwarci dla imigrantów. Obecnie giną Europejczycy we własnym kraju, większość z nich na pewno też byłą przeciwna sprowadzaniu tutaj tych zwierząt ale ''zaufali'' prezydentowi, że są w 100% bezpieczni. Szkoda, że ludzie nie wiedzą jaką mają siłę kiedy razem się czemuś sprzeciwią. Gdyby teraz w Europie dochodziło do takich protestów jak na Ukrainie i siłą z tego parlamentu wywleczeni zostali by ci najmądrzejsi (Junker, Merkel, Tusk itp.) i poddani surowej karze to była by szansa na jako taki spokój bo obecnie szczerze wątpię, że dożyję spokojnej starości jak moi dziadkowie. Tym bardziej, że zagraniczne służby typu policja zaczynają ukrywać zbrodnie imigrantów w obawie, że ci zaczną się o to burzyć. Zawsze myślałem, że policja jest po to by chronić danego obywatela ale codziennie w mediach widzimy, że jednak tak nie jest.. Z resztą jest atak - są chwilowe komentarze ludzi, że trzeba to wytępić itp. Jest jakiś akt ''rasizmu'' bo kobieta zrobiła awanturę w pociągu bo ją murzyn obściskiwał - są komentarze, że Polska to ciemnogród itp. Szczerze mówiąc kiedy to czytam to aż mnie krew zalewa.
Cytat:Czasami jak chyba wiele osób nic mi się nie chce.. A czasami wręcz przeciwnie aż palę się do roboty nawet takiej, którą wcześniej uważałem za coś okropnego, coś w czym sobie nie dam rady kiedy po długich przemyśleniach w nocy przed snem okazywało się, że to w cale nie było takie straszne lub trudne jak wyglądało. Co więcej wiele rozwiązań danych czynności pojawiało się w głowie na tzw. ''chłopski rozum''. To, że interesuję się jazdą tzn. bardzo lubię jeździć i szukam fajnej pracy w tym kierunku wielu z Was doskonale wie. Nie wiecie natomiast, że w ostatnim czasie ''trudziłem się'' przez 2 dni jazdą w tak zwanym transporcie medycznym lub sanitarnym jak kto woli. Miałem rozwozić lekarstwa po aptekach, szpitalach itp. do pracy otrzymałem średni (L2H2) samochód z 2012 roku a dokładniej Fiat Ducato. Najciekawszym elementem pracy był niewątpliwie rejon na jakim się ona odbywała bowiem był to Kraków - centrum i okolice. Tutaj muszę przyznać miasto piękne, zupełnie inna i większa cywilizacja niż u mnie w Sosnowcu czy też np. w najbliższych Katowicach. Pięknie, na prawdę pięknie. Sama praca przypominała pracę kuriera tj. latanie z paczkami po jak mówiłem wyżej szpitalach i aptekach. Trzeba było też zrobić odbiory w 2-3 miejscach z jakiejś hurtowni i przetransportować do do oddziału w moim mieście (tutaj też znajdował się magazyn). Początkowo praca wydawała mi się tragiczna, na 4:30 trzeba było zameldować się na magazynie a dopiero około 8-9 był wyjazd na trasę, 1-2 godziny dojazdu do rejonu o ile nie trafiło się na korek a o to w Krakowie np. nietrudno (trafiliśmy na niego w drodze powrotnej - godziny szczytu godzina 17). Ja jak to ja na początku wszystkiego się ''bałem'', wszystko wydawało się trudne do tego obecność ''szkolącego'' jeszcze bardziej mnie stresowała a dopiero kiedy z tym skończyłem i leżałem potem w nocy w łóżku okazało się, że to wcale nie było takie złe. No ale cóż poradzić, było już za późno na powrót z resztą powiedziałem szefostwu, że nie szukam ponownie pracy kuriera bo to nie bardzo mnie interesuje. Teraz ponownie mam fazę na transport krajowy, dodałem nawet kolejne ogłoszenie na olx.pl ale tym razem jasno przedstawiłem swoje warunki i oczekiwania. Nadmieniłem, że po samochód mogę dojechać w każde miejsce w Polsce ale i tak znajdzie się za chwilę jakiś dziadtrans i powie, że mam wymagania jakbym od 50 lat jeździł. Jakie są moje wymagania pewnie zapytacie.. Otóż szacunek i odpowiedni samochód z dużą kabiną sypialną za fotelami np. Wejkama żeby można było tam kurde jakoś żyć, tydzień w trasie nie oznacza tego, że trzeba żyć jak cygan. Używany samochód z rocznika np. 2013/2014 z kabiną typu Wejkama kosztuje na otomoto (kilka ogłoszeń) ok. 70-80 tysięcy złotych, nowy z kurnikiem 100 tysięcy złotych. 90% kierowców wybierze ten kilkuletni ale wygodny a nie nowy z trumną nad kabiną. Nie wiem czy coś takiego jest spotykane w transporcie krajowym bo tutaj raczej królują ciasne kurniki no ale mnie się nie śpieszy, z robotą mogę poczekać a nóż uda się i zasiądę na stałe za kierownicą takiego pojazdu. Powiem Wam, że ostatnio miałem okazję na żywo zobaczyć jak ''żyje'' się w takim pojeździe. Zagadałem do pewnego kierowcy, który od niedawna parkuje takim samochodem kilka bloków dalej, powiedziałem, że sam robię w transporcie i, że mnie zaciekawiło to auto. Po krótkiej rozmowie pozwolił mi się zapoznać z tym samochodem w środku. No wrażenie to auto zrobiło na mnie nie małe, żałowałem potem, że nie zrobiłem sobie zdjęć no ale nawet nie wpadło mi to cholera jasna do głowy.. Fotel znacznie bardziej wygodny kiedy za sobą ma się łóżko a nie ścianę kabiny, można sobie usiąść wygodnie i wypełnić dokumenty, można rozprostować nogi, można się normalnie położyć a nie wdrapywać do ciasnego kurnika przypominającego trumnę bardziej niż coś w czym ma się spać lub siedzieć przez cały tydzień no po prostu idealnie. Znacznie, znacznie większą szansę miałbym na taki samochód decydując się na jazdę po europie no ale to po prostu nie dla mnie, jeszcze zupełnie nie oszalałem. Tak czy inaczej napaliłem się na taki samochód. Szkoda, że w naszym kraju kierowca busa najczęściej brany jest przez szefostwo za robaka, który i na fotelach może spać i nie ma prawda narzekać bo ma robotę.. No nic, przez tydzień ogłoszenie sobie powisi może ktoś się jednak odezwie i nastanie cud..
Swego czasu w swoim temacie pisałem, że nie mam sił do niektórych ludzi ''klientów'' z olx.pl. Postanowiłem o tym napisać i tutaj bo czasami bywa śmiesznie a czasami groźnie i to być może okaże się dla niektórych niezłą ciekawostką co może nam przytrafić się korzystając z tego serwisu. Oczywiście to nie wina bezpośrednio serwisu a ludzi z niego korzystających lub przeglądających go, ale o tym niżej.
Cytat:Od dłuższego czasu zajmowałem się wystawianiem różnych swoich pierdół na olx.pl, od nie dawna zacząłem to brać, że tak powiem ''na poważnie'' dokładniej opisując oferty, robiąc odpowiednie i szczegółowe zdjęcia, oferując wysyłkę, informując o wszystkich szczegółach (niczym sklep) transakcji czy przyjmować przelewy bankowe za daną rzecz. Nie ukrywam lubię to ale pomału te rzeczy, które można by sprzedać zaczynają mi się kończyć. To miłe uczucie kiedy w naszym pokoju stoi jakiś grat lub coś nie używanego a okazuje się potem, że można na tym zarobić trochę grosza i na coś fajnego sobie uskładać ja z tego tytułu mam już niemal cały sprzęt komputerowy a wcześniej nawet kilka innych rzeczy. Oczywiście nie mówię tutaj o 100% finansowaniu wszystkiego dzięki sprzedaży na olx ale w dobrym % z właśnie tych transakcji. Czasami bywa z górki i coś załatwi się raz dwa. Ktoś coś sobie zamówi a za 20 minut po to sobie przyjeżdża daje pieniądze, bierze i jedzie. Czasami ktoś coś sobie zamówi, chce wysyłką, wysyłam on sobie odbiera ja czekam na listonosza lub przelew na moje konto i też wszyscy zadowoleni. Czasami jednak zdarza się tak, że pojawiają się trudności i mniejsze i większe. Czasami ktoś coś zamawia, bardzo prosi o wysyłkę jest baaaaardzo zainteresowany i w 100% pewny a potem paczka leży na poczcie, moje telefony są ignorowane i człowiekowi niepotrzebnie skacze ciśnienie. O ile rzecz ma miejsce przy paczce wartej kilkanaście złotych to idzie to przeboleć, gorzej jak coś jest warte kilka stówek to wtedy boli jak człowiek się napali na kaskę a zamiast ją otrzymać musi zapłacić za zwrot swojej paczki na swój adres. Ostatnio miałem dwie ciekawe przygody, jedną telefoniczną a drugą w wiadomościach. Zacznę od tej w wiadomości - otrzymałem wiadomość od pewnej, wydawało się na początku normalnej kobiety. Zapytała mnie czy ''ta'' książka nadal jest dostępna no i czy jest możliwość wysyłki jej do niej. Napisałem, że książka dostępna i nie ma żadnych problemów z wysyłką, zapytałem również skąd ona jest i, że poproszę jej adres by wiedzieć gdzie wysyłamy. W momencie rozmowa się zmieniła, zaczęła na mnie niemal wrzeszczeć (sądząc po ilości wykrzykników) ale najlepsze było potem, zapytała JESTEM POLKĄ A CO? WOLAŁBY TO PAN WYSŁAĆ JAKIEJŚ AMERYKANCE LUB UKRAINCE? Odpisałem, żeby się uspokoiła bo nic takiego nie miałem na myśli i żeby podała mi adres wysyłki na co ona NIE BĘDĘ PANU NIC PODAWAĆ BO PANA NIE ZNAM. CHCIAŁAM TYLKO ŻEBY PAN MI WYSŁAŁ TĘ KSIĄŻKĘ. ŻEGNAM. Hmm.. to ciekawe jak ja miałem jej to wysłać anonimowo żeby nikt nie wiedział gdzie jej to dostarczyć. Druga sytuacja miała miejsce w tym tygodniu, tutaj już nie było tak wesoło, że tak to ujmę. Zadzwonił do mnie pewien gość chcąc kupić ode mnie sprzęt elektroniczny (telefon), chciałem za niego 150zł. gość zlicytował go sobie do 120zł. co mi się szczerze mówiąc średnio podobało no ale przystałem bo mi zależało na sprzedaży i nowych środkach. Gość zadzwonił o 14 mówiąc, że w ciągu godziny się pojawi. Tutaj padło słowo klucz ''do godziny'' czyli tak do 15 przynajmniej powinien się pojawić, czyż nie? Mija godzina 15, mija godzina 16, mamy po godzinie 17 nadal nic.. Przywróciłem więc ogłoszenie ponownie do publikacji bowiem sądziłem, że gość się rozmyślił. W ciągu nawet nie 15 minut zaraz miałem wiadomość od Pani z Wałbrzycha, że ona jest zainteresowana i go bierze za 150zł. (tyle ile chciałem) + koszty wysyłki bierze na siebie (niektórzy to od razu proponują innym trzeba uświadamiać bo nie czytają ogłoszeń do końca gdzie jest mowa o wysyłce i jej kwota), pomyślałem świetnie i od razu udałem się na pocztę żeby to wysłać. Wracając z poczty będąc już w domu ok. 18 mam telefon.. ''No witam, ja już jestem pod klatką po ten telefonik'', trochę mnie zamurowało i powiedziałem, że ''Pan..'' sprawę zignorował nic się nie odzywał więc telefon poszedł w inne ręce, gość się wkurzył i zaczął wydzwaniać już nie tylko na telefon ale i domofonami szukając mnie - to się na szczęście nie udało bo raczej nikt z sąsiadów nie sprzedawał telefonu a już na pewno nie w tym momencie, potem pojawiło się jeszcze kilka telefonów od niego, że on żąda abym mu ten telefon dał (ciekawe skąd pomyślałem.. ). Uspokoił się pojechał do domu (mieszkał z 5-10km. ode mnie dosłownie miasto obok), ucieszyłem się na co patrzę znowu ktoś dzwoni (inny numer - potem już każdy od niego blokowałem, dzwonił chyba od wszystkich członków rodziny łącznie 4 różne numery). Odbieram a tam znowu ten gość krzyczy na mnie, że mam czas do wieczora by wykonać przelew na jego konto zwracając mu koszty paliwa (szczerze to spalił paliwa na jakieś 2 złote na tym dystansie) a jeśli nie to ''spotkają mnie przykre konsekwencje'' - hmm, poda mnie na policję o 2zł.? Tutaj się trochę już zdenerwowałem i sam zacząłem na niego krzyczeć, że następnym razem niech nauczy się korzystać z zegarka bo nikt nie będzie na niego czekał po 3-4 godziny kiedy miał być W CIĄGU 1 godziny. Jeśli nie miał jak dojechać od razu, wiedział, że się spóźni to mógł to mi napisać/zadzwonić. Nie dość, że zszedłem mu z ceny (a nie musiałem) to jeszcze wymagania jak dla jakiegoś lorda by czekać z telefonem w zębach aż Pan przyjedzie i go łaskawie odbierze. Nie będę już wspominał ile razy to ja zostałem przez kogoś wystawiony w umówionym miejscu i pomyślałem ''trudno, nie ten to następny'' a nie robił z siebie typowego polaczka cebulaczka za 2 złote na paliwo. Chociaż widząc to czym przyjechał (stary VW) to w zasadzie nie dziwię się, że tak chroni każdej złotówki w tej kwestii.. Od czasu tej ostatniej rozmowy mam lekki wstręt do rozmów telefonicznych kiedy widzę jak dzwoni jakiś obcy, normalny numer.
Ale mimo to, że trafiają się trudne przypadki to jednak znacznie częściej trafia się na na prawdę miłe osoby i wdzięczne za daną rzecz czy wykonaną wysyłkę. Miło jest wtedy człowiekowi, że nie tyko ma z tego jakieś pieniądze ale i, że ktoś będzie z tego korzystał jeszcze jakiś czas lub, że właśnie czegoś takiego szukał a już nie raz usłyszałem, że nigdzie ktoś nie mógł już dostać tej książki czy coś a bardzo mu zależało. Lub po prostu zobaczyć uśmiech na twarzy.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 27-01-2017 00:21 przez Max998.)
Ostatni mój post wrzucony tutaj został 27 stycznia, chyba pora to zmienić a znowu mam wenę haha..
Tym razem powieść dotyczyć będzie mojego śmiesznego (tak śmiesznego - o tym niżej) zatrudnienia PONOWNEGO.. Mógłbym to ogólnie zatytułować - w poszukiwaniu idealnej pracy..
Cytat:Rzecz dzieje się tym razem w usługach ''transportowych'' Poczty Polskiej, z każdym moim poprzednim ''zwolnieniem'' przysięgałem sobie NIGDY WIĘCEJ KU*WA KURIERKI.. Ale często potem i tak wracałem z czystej ciekawości i z nadzieją, że być może teraz będzie lepiej/inaczej. Niestety na hmm.. 5-6 przypadków nie było i chyba już nie będzie nawet teraz. Ogólnie od jakiegoś czasu bardzo interesowałem się pracą kierowcy w Poczcie Polskiej, ale nie jako kurier a kierowca busa (białego z czerwonym pasem POCZTA POLSKA), którego zadaniem jest m.in. dostarczenie worków i kaset z przesyłkami do placówek poczty a potem ich zbieranie (nadania od ludzi w okienku). Dobra, wysłałem CV i czekam, czekam, czekam. Nikt nie dzwonił, cisza myślę sobie trudno następnym razem. Wchodzę za jakiś czas ponownie na www Poczty Polskiej i widzę ogłoszenia nowe dotyczące pracy kierowcy, oczywiście CV i LM wysłałem ale i tak w dużej mierze przekonany byłem, że nie zadzwonią chociaż bardzo mi na tym zależało by zadzwonili. Tak los chciał, że zajrzałem do gazety i horoskopów (czego raczej nie robię) a tam informacja, że w tym tygodniu zdarzy się coś co nie dawało mi w ostatnim czasie spokoju, pomyślałem ''kurde może zadzwonią z PP'' i co? I TAK TEŻ SIĘ ZDARZYŁO! Zostałem zaproszony na rozmowę a potem rzekomo wybrany spośród wielu na stanowisko kierowcy. Otrzymałem skierowanie na badania itp. terminy. Całość trwała około tygodnia a w poniedziałek mam się stawić na pierwszy dzień szkolenia. Jako, że człowiek głupi i myśli dopiero po fakcie i sam podpisuje na siebie wyroki podpisałem już umowę o pracę na czas zastępstwa (na szczęście..) na okres 2-3 tygodni. Praca wydawała mi się w porządku, nowoczesny tabor (o czym nawet informował i chwalił się przede mną sam kierownik oddziału w którym ja będę jeździł). Wszystko oczywiście okazało się czymś zupełnie innym i czuję się trochę w zasadzie oszukany.. Przez cały okres przyjmowania mnie była mowa o tym, że ja będę pracował od 6 - 14 lub od 14 - 22 na tzw. wymianach właśnie czyli dostarczaniu i odbieraniu korespondencji z placówek Poczty na nowoczesnym taborze a co się okazało? Okazało się oczywiście, że w moim przypadku (''nagle'') praca będzie od 8 do 18, bez zmian, dostarczanie paczek do firm i klientów indywidualnych, proponowanie kredytów i usług finansowych banku Poczty Polskiej na ''nowoczesnym'' Oplu Combo z 2000 roku (nie biały a żółty ze starym logiem Poczty Polskiej z trąbką na niebieskim tle) czyli normalna kurierka, której chciałem unikać.. Oczywiście na placu stoi masa nowych i świeżych aut dostawczych a ja trafiłem na 1 z 3 najstarszych, które są wystawione na sprzedaż (przetarg) ale nadal użytkowane i najmniej zadbane.. No ku*wa szlag chce mnie trafić jak sobie tylko pomyślę na co sam się zapisałem omamiony wcześniejszymi informacjami. Ale jeśli w 100% się to potwierdzi w poniedziałek to na pewno upomnę się, że warunki mi przedstawiane były inne niż oferowane obecnie a ja się na to po prostu nie zgadzam bo to tak jakbym miał pracować jako kierowca ciężarówki a posadzili mnie na stanowisku dostawcy pizzy na skuterze.. Ponowna praca i ponowne rozczarowanie, nerwy i kłamstwa. Na co i po co to komu? Nie można było powiedzieć w prost jakie to stanowisko tylko zrobili ze mnie i z siebie debila? Cóż za czasy, że nawet przed przyjęciem pracownika kłamie się jak tylko się da. Mam rzekomo dostawać 1800zł. na rękę (2400zł. minus ubezpieczenia itp.) ale już miałem podpisywać 10 różnych informacji, że w przypadku tego i tego z wypłaty zostanie potrącone tyle i tyle pieniędzy. Więc jak dobrze pójdzie za robotę od rana do wieczora dostawać będę 1400zł. Teraz już za późno, muszę zacisnąć zęby i jakoś przetrwać te 2-3 tygodnie ale na pewno umowy nie przedłużę nawet jakby chcieli oni sami, chyba, że na stanowisku jak wyżej wspomniałem. Oczywiście trochę się boję jak każdy przed kolejną nową pracą mimo, że byłem już wcześniej w podobnym środowisku, raczej mało prawdopodobne by mi się jednak spodobało i chciałbym to robić do końca życia. Nigdy nie ukrywałem, że miejsce pracy (samochód) to dla mnie najważniejsza rzecz, w zasadzie mógłbym brać nawet te 1400zł. ale gdybym jeździł na nowoczesnym samochodzie a nie czymś starszym od mojego własnego samochodu. Kiedy podejmuję pracę kuriera mam ochotę natychmiast usiąść na stanowisku kierowcy po kraju lub bliskiej zagranicy, kiedy natomiast podejmuję pracę kierowcy po kraju lub bliskiej zagranicy to mam ochotę natychmiast usiąść na stanowisku kuriera, kiedy zrezygnuję to ogólnie mam takie dziwne, lekko przytłaczające uczucie. Tak źle, tak niedobrze.. Idę spać, bo jutro ostatni dzień wolności..
Praca kierowcy to ciężki kawałek chleba, przekonałem się o tym po raz kolejny.. Niestety, po raz kolejny również okłamany..
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 08-07-2017 22:26 przez Max998.)