Cytat:Internetowy szpan przed znajomymi alkoholem.

O ile mogę zrozumieć ludzi pijących raz w tygodniu najczęściej w piątek po pracy lub w weekend po męczącym tygodniu jakieś piwo, tak nie potrafię zrozumieć ludzi młodych (mowa tu o moich znajomych i ich znajomych), którzy przed sobą szpanują zdjęciami siebie z dziesiątkami puszek piwa lub innego trunku. Co drugie zdjecie pokazuje wznoszony toast z różnych spotkań. Sam czasami pozwolę sobie wypić jakieś piwo ale nie chwalę się tym wszędzie gdzie tylko mogę. Większość z nich zapomniała już o NK.pl i śledziku bo i tam by się pochwalili. Ale tak na prawdę czym? Alkoholizmem? Inaczej tego się chyba nie da nazwać jeśli co dwa dni urządza się libację gdzieś pod mostami.. Jestem chyba człowiekiem należącym do sporej grupy ludzi (jak nie ogromnej) którym to nie imponuje a wręcz przeciwnie odrzuca i eliminuje jakikolwiek szacunek dla tej osoby (jeśli kiedykolwiek taki był). Teraz mamy lato, piękne ciepłe dni. Wszyscy wyjeżdżają nad wodę itp. ale nie po to by się tam poopalać, zrobić grilla itp. ale po to by uchlać się jak dzika świnia a potem pochwalić się głupimi zdjęciami np. jak dwóch kolesi się obmacuje lub jeden przed drugim się wypina i udają, że uprawiają sex. Sami najgłośniej wyzywając homoseksualistów.. Skoro tak wygląda zabawa w XXIw. to na prawdę cieszę się, że mnie to nie ''jara''. Często wiek takich ''balangowiczów'' zaczyna się od 12 do max. 20-21 lat. A co najlepsze imponuje to większości płci przeciwnej (tzw. pięknej - chodź nie zawsze) no bo przecież nie ma nic lepszego niż użeranie się potem w autobusie z pijanym chłopakiem prawda? A już jak idealnie i romantycznie kiedy taki pajac komuś niewinnemu przyleje. Inna sprawa dotyczy np. Sylwestra tutaj owszem można zabalować ale w tym okresie moja tablica na Facebook'u wygląda jak sklep spożywczy.. Dziesiątki zdjęć na których widać jedynie alkohol. Po co w takim razie w ogóle wtedy imprezować? Można od razu przecież siąść i zacząć się upijać bo i tak się nic nie będzie pamiętać na drugi dzień a niepotrzebnie do tego męczyć się zabawą? Coraz częściej zastanawiam się czy to ze mną coś nie tak czy po prostu jako jeden z niewielu mam coś jeszcze w głowie i ogólny szacunek do siebie.. Nie mówię tutaj oczywiście o tym, że nigdy nie byłem na imprezie ponieważ kilka w moim życiu było lecz doskonale je pamiętam w porównaniu do moich znajomych. Alkohol, imprezy jaranie czego popadnie tak w tych czasach wygląda dzieciństwo i okres dojrzewania. Zastanawiam się tylko co będzie za 10-20 lat kiedy to wracając z pracy będę zaczepiany przez znajomych mówiących: ''daj pan ze 2 zł na chleb''.