ZABAWA FORUMOWA - Mini RPG - Wersja do druku +- Praca w domu - Dodatkowa Praca - Zarabianie przez Internet (https://zarabiam.com) +-- Dział: Off-Topic (/Forum-Off-Topic-9) +--- Dział: Off-Topic (/Forum-Off-Topic-10) +--- Wątek: ZABAWA FORUMOWA - Mini RPG (/Temat-ZABAWA-FORUMOWA-Mini-RPG-24807) Strony: 1 2 |
- Sniechu - 20-10-2008 16:50 Miałem świetny pomysł, tylko bałem się, że nie znajdę odpowiednich przedmiotów, których potrzebowałem. Zebrałem już wszystko potrzebne do mojego diabolicznego planu oprócz... drutu kolczastego. Z rozmowy z mistrzem wywnioskowałem, że znajdę drut w ciemnym gęstym lesie nieopodal zamku. Mendoras doradził mi, abym lepiej wybrał się tam za dnia, lecz ja nie mogłem czekać... było zbyt mało czasu. Było już całkiem ciemno, kiedy byłem przygotowany na wyprawę. Wziąłem ze sobą tylko najpotrzebniejsze rzeczy jak miecz i pochodnia, żeby łatwiej mi było uciekać w razie nieprzewidzianych okoliczności. Kiedy upewniłem się, że mam wszystko co potrzebne, wyruszyłem. Wychodząc za bramę zamku patrzyłem w głąb lasu i zastanawiałem się, czy aby na pewno nie zawrócić. Po krótkim zastanowieniu podjąłem decyzję, że jednak muszę to dzisiaj zrobić - im wcześniej tym lepiej. Im bardziej zbliżałem się do lasu, tym bardziej czułem zimne kropelki potu zstępujące mi na twarz. Stanąłem na początku lasu i począłem się rozglądać. Gdy upewniłem się, że nic niepokojącego nie stoi mi na drodze, ruszyłem. Las był bardzo gęsty, nie było widać nawet nieba poprzez gęste, ciemne korony drzew. Gdy szedłem tak kilkanaście minut, nagle natknąłem się na ścieżkę. Nie namyślając się długo skręciłem na nią i po kilku minutach dotarłem do małego strumienia wody. Gdy pochyliłem się, żeby się napić zobaczyłem odbitą w tafli twarz, ale nie należała ona do mnie. Zerwałem się nagle i z ogromną prędkością przeskoczyłem strumyk i zacząłem biec. Przebiegłem tak spory kawał lasu, ale ciągle nie byłem spokojny. W tej właśnie chwili zacząłem sobie jeszcze raz przypominać tajemniczego człowieka, siedzącego w rogu chatki i z czasem uświadamiałem sobie coraz bardziej, że mistrz, który spotkał mnie w lesie i tajemniczy mężczyzna nie byli jednak tą samą osobą. Strach ogarniał mnie coraz bardziej. Teraz nie liczył się już dla mnie drut kolczasty. Liczył się dla mnie przede wszystkim bezpieczny powrót do zamku. Czułem, że każdy mój krok jest obserwowany, tajemniczy mężczyzna wie o mnie wszystko. Czyta w moich myślach i wie, gdzie ucieknę. Lecz po chwili przypomniałem sobie, że człowiek ten siedział w chatce z dala od światła, zabawy i ludzi. Pomyślałem, że jak rozpalę pochodnię i wyciągnę mój okazały miecz to wróg będzie się bał podejść. Tak więc rozpaliłem pochodnię, wyciągnąłem miecz odziedziczony po ojcu i z nieśmiałością krzyknąłem: "ktokolwiek tu jest, niech się odezwie!". Tak jak myślałem, odpowiedziała mi głucha cisza. Powtórzyłem tą formułkę jeszcze raz i nagle, nim zdążyłem się obejrzeć poczułem niewyobrażalny ból w okolicach karku. Ktoś uderzył mnie z tyłu czymś ciężkim. Nie minęła sekunda a wielki, ciężki przedmiot ponownie wylądował w okolicach kręgosłupa i powalił mnie na ziemię. Ciągle byłem przytomny. Przez półprzymknięte oczy ujrzałem tajemniczego człowieka z chatki, który stał nade mną z ironicznym uśmiechem. Ledwo otworzyłem oczy a człowiek zadał mi kolejny, najmocniejszy cios, po którym straciłem przytomność... Gdy obudziłem się spostrzegłem, że dalej leżę w tym samym miejscu i że słońce przedziera się przez bardzo gęsty las docierając do mnie. Musiałem leżeć tu nieprzytomny bardzo długo. Gdy leżałem i myślałem przez chwilę o całym zdarzeniu nagle zaczęło mi się dziwnie wydawać, że czegoś mi brakuje. Gdy się zorientowałem, że nie mam miecza odziedziczonego po moim ojcu, wspaniałym wojowniku, który odniósł bohaterską śmierć w walce z orkami, począłem krzyczeć. Była to moja jedyna pamiątka po ojcu. Przez cały czas jak tak leżałem zastanawiało mnie, po co temu mężczyźnie był mój miecz. Kilka minut później począłem wstawać. Wszystko mnie bolało a szczególnie plecy i kark po niemiłym spotkaniu z dużym kamieniem, który leżał nieopodal porzucony przez wroga. Gdy wstałem zacząłem się zastanawiać, w którą stronę powinienem się teraz udać. Na szczęście usłyszałem w oddali odgłos spadającej wody i przypomniałem sobie o strumyku, w którego odbiciu zobaczyłem wczoraj tego tajemniczego mężczyznę. Dochodząc do strumyku napotkałem znajomą ścieżkę, po której bez problemu wyszedłem z lasu. Misja nie udała się jednak, nie zdobyłem drutu kolczastego. Pomyślałem, że mistrz może się martwić, dlaczego tak długo nie wracam i począłem biec w stronę zamku. Gdy byłem już na dziedzińcu i biegłem w stronę komnaty mistrza nagle usłyszałem mrożący krew w żyłach wrzask. Biegłem i biegłem przez korytarze zamkowe bardzo szybko. Wreszcie dotarłem do komnaty mistrza. Drzwi były zamknięte. Zdecydowanym ruchem pchnąłem drzwi i wszedłem do środka. Na środku komnaty leżał Mendoras, cały we krwii a obok niego leżał mój miecz. A więc tajemniczy mężczyzna zabił jedyną osobę, która mogła mi pomóc w mojej misji. Teraz już nie mam pojęcia co dalej począć. - Boro! - 10-03-2009 15:42 Wiem że to będzie archeologia ale czy mógł by ktoś kontynuować ;-) Historia jest bardzo ciekawa i chętnie poczytał bym dalej :-) - chodaczkemjk - 11-03-2009 19:29 Boro! napisał(a):Wiem że to będzie archeologia ale czy mógł by ktoś kontynuować ;-) jak wyżej, super historia - Sniechu - 11-03-2009 19:39 chodaczkemjk napisał(a):jak wyżej, super historia Dzięki bardzo za miłe komentarze. Myślę, że mogę być z nich zadowolony, bo to po części moja historia. :-P Jeśli tak bardzo Wam się spodobała to może dopiszcie jakiś kawałek i wtedy ja spróbuję coś nowego dopisać. :-| |